Zrozumiałem, że to żyje w nas,
Że jesienny deszcz nie
przyjdzie szybko tak
Teraz gdy już masz swoje sprawy,
Ja odtwarzam świat zapomniany.
Pamiętam dzień, pierwsze spotkanie,
Wspólne sny pourywane
Dzień stał sie nocą, noc nie istniała,
Liczyłem czas do kolejnego spotkania.
Wierzyliśmy że wszystko nasze jest na ziemi
I że nikt już tego nie zmieni
Że przeznaczenie odkryło naszą kartę,
Wspólne dni i wspólny adres.
Mijali nas pijani przechodnie,
Życzyli szczęści na wpół przytomnie
Pod ściana ktoś bez strojenia strun
Zagrał nam kilka starych nut.
To był nasz najlepszy czas
Teraz wspominam, może wiesz
jaki tego będzie finał?
A te nasze miejsca wrócę tam
Wierzę w to że nie będę wtedy sam.
Zrozumiałem, że to żyje w nas,
Że jesienny deszcz nie przyjdzie szybko tak
Teraz gdy już masz swoje sprawy,
Ja odtwarzam świat zapomniany.
Wspominam każdą minute, wspólne chwile
Każdy uśmiech z fotografii nie daje mi tyle
Co Twój dotyk każdy z nich był jedyny
Twój zapach który wciąż powraca
Ten słodki wyścig z zachodem słońca
Milion ziarenek piasku
na naszych dłoniach,
Myślałem, że z nich można
zbudować coś na dłużej,
Lecz drobny kamień przegrał z podmuchem
Weraz chce zatrzymać czas
by nie czuć sie samotnie,
W te chłodne dni gdy nie zostało nam już nic,
Chciałbym byś powróciła
do mnie nie tylko w snach
Gdy za oknem żółte liście
z którymi tańczy wiatr
Zrozumiałem, że to żyje w nas,
Że jesienny deszcz
nie przyjdzie szybko tak
Teraz gdy już masz swoje sprawy,
Ja odtwarzam świat zapomniany.
Zrozumiałem, że to żyje w nas,
Że jesienny deszcz nie
przyjdzie szybko tak
Teraz gdy już masz swoje sprawy,
Ja odtwarzam świat zapomniany